Abstrakty

mgr Aleksandra Araszkiewicz

Pierwsze polskie tłumaczenie dramatów Hroswity z Gandersheim

 

Dulcycjusz Hroswity z Gandersheim (ok. 935-po 973) dostępny był w przekładach na języki nowożytne niemal od pierwszego wydania w 1501 roku. Natomiast pierwsze polskie tłumaczenie wszystkich dramatów tej autorki ukazało się dopiero w zeszłym roku.

Największą trudnością dla tłumacza było cofnięcie się do wieku dziesiątego: do archaicznego języka, innej wyobraźni twórczej, innego myślenia o świecie. W przekładzie dramatów konieczne było połączenie niezbędnej treści, właściwego stylu oraz swobody kompozycji. W centrum zainteresowania znalazło się zachowanie odpowiedniej atmosfery, kształtu scenicznego. Skupiono się zatem nie na oddawaniu słowa słowem, lecz zawartej w tekście myśli.

Warto podkreślić, że należało wziąć pod uwagę nie tylko język i umysłowość dziesiątego wieku, ale również odbiór dramatów w wiekach następnych. Dlatego też rozterki tłumaczki dotyczyły tytułów poszczególnych sztuk, imion, sposobu organizacji wypowiedzi, form czasowych orzeczeń, uproszczeń zdań wielokrotnie złożonych i dopowiedzeń tego, co dla autorki i jej współczesnych widzów było oczywiste.

Wydaje się, że wierne przełożenie na język polski dzieł pochodzących ze średniowiecza jest niemożliwy. Utwory Hroswity zostały stworzone ponad tysiąc lat temu. Diametralnie zmieniły się świat, sztuka, sposób oddziaływania na odbiorcę. Należało zatem dostosować środki wyrazu do przyzwyczajeń ludzi dwudziestego pierwszego wieku, a z drugiej strony najpełniej oddać realia epoki, w której sztuki zostały napisane.

 

 

Alicja Bielak

Boczne odnogi historii literatury – o zapomnianym tłumaczeniu Saturae Persjusza.

 

Persjusz wedle informacji encyklopedycznej pierwszy raz został przełożony na język polski w 1929 roku. Jest to idealna ilustracja obserwacji polegającej na dostrzeżeniu ignorowania dawnych tłumaczeń, czy to ze względu na trudność w zdobywaniu informacji na temat dawnych wydań, czy po prostu uznania historycznych prób przekładowych za nieistotne.

W rzeczywistości Persjusz pojawił się na ziemiach polskich już w XII wieku – początkowo w łacińskojęzycznej literaturze polskiej, w obiegu wydawniczym zaś szczególnie zaistniał na przełomie XV i XVI wieku dzięki działalności krakowskich wykładowców, aby w 1657 roku doczekać się pierwszego przekładu na język polski, którego dokonał Marcin Słonkowic (autor pierwszego podręcznika do hebrajskiego). W XVIII wieku tłumaczenie doczekało się aż dwóch wznowień (co łącznie daje większą ilość wydań w dobie staropolskiej niż w wieku XX) dzięki staraniom Józefa Epifaniego Minasowicza – płodnego tłumacza i wydawcy.  Do Persjusza nawiązywali m. in. Jan Dantyszek, Andrzej Krzycki, Krzysztof Opaliński i Wacław Potocki. Prześledzenie historii obecności w polskiej świadomości literackiej dzieł rzymskiego satyryka Persjusza, ze szczególnym uwzględnieniem tłumaczenia Słonkowica oraz działalności edytorskiej, tłumaczeniowej i wydawniczej Minasowicza, będzie miało na celu ukazanie ścisłej zależności między przekładem i krytyką literacką a „długim trwaniem” autorów dawnych w świadomości kulturowej.

Referat zasadzać się będzie także na filologicznym porównaniu tekstu oryginalnego z tłumaczeniem Słonkowica, w celu ujawnienia technik translatorskich tłumacza, a także demaskacji uwarunkowań kulturowych, które zadecydowały o pomijaniu niektórych fraz, formie koniektur, porównań i ekwiwalentów wprowadzonych przez Słonkowica.

 

 

mgr Karolina Borowiec

Przekład czy tylko tekst „pod silnym wpływem”? Wokół badań dotyczących zabytków piśmiennictwa z XV-wiecznego Śląska

 

Śląsk w XV wieku posiadał specyficzny, wielokulturowy oraz wielojęzyczny charakter. Choć od I połowy XIV wieku region należał do korony czeskiej, biskupstwo we Wrocławiu podlegało arcybiskupstwu w Gnieźnie. Również spora część zabytków piśmiennictwa powszechnie uważanych za polskie powstała właśnie w tym regionie. Teksty te – jak wielokrotnie podkreślano – nieraz wykazują (w mniejszym lub większym stopniu) zależność od literatury czeskiej lub języka czeskiego.

W referacie autorka przeprowadzi przegląd stanu badań dotyczących tych zabytków z XV-wiecznego Śląska, co do których stwierdzono lub domniemywa się, iż są one przekładem. Jednocześnie analizie zostaną argumenty, jakich używano w literaturze dla uzasadnienia tezy, że tekst jest tłumaczeniem.

Autorka zastanowi się również, czy zasadne jest traktowanie jako przekłady tekstów o niepewnym statusie językowym (takich jak  „staropolska” legenda o świętej Dorocie).

 

 

mgr Katarzyna Bożeńska

Horatius Polonus, czyli o technice przyswajania wzoru. Refleksje metaliterackie horacjanistów staropolskich.

 

W odróżnieniu od tradycji literackich innych narodów, staropolska teoria przekładu nie została jasno wyłożona i skodyfikowana przez jednego autora, natomiast w metaliterackich refleksjach o tłumaczeniu – wy-tłumaczeniach, by posłużyć się terminem Edwarda Balcerzana, kwestii tych dotykał właściwie każdy staropolski tłumacz.

 Pieśni Jana Kochanowskiego, Horatius Flaccus w trudach więzienia moskiewskiego… Sebastiana Petrycego z Pilzna i Horatius Flaccus przekładania Jana Libickiego – wszystkie trzy dzieła wydane w tej samej słynnej krakowskiej Drukarni Łazarzowej – przez same swe tytuły oddają już szaty, w jakich ukazywał się Horacy staropolskiemu czytelnikowi. Na zmieniające się z czasem wyobrażenia tłumaczy o własnej praktyce translatorskiej oraz mechanizmy autokreacji własnej pozycji w świadomości odbiorcy, więcej światła rzuca analiza całej ramy wydawniczej dzieła – zwłaszcza w sytuacji, gdy editio princeps ukazała się jeszcze za życia autora. Dla określenia charakteru każdorazowego spotkania z dziedzictwem literackim antyku istotna wydaje się karta tytułowa, już poprzez sam tytuł w określony sposób ustosunkowuje się bowiem autor przekładu do konwencji literackiej jako swego rodzaju reguł gry z wzorcem. Znacznie szersza refleksja, zarówno o celu podjęcia pracy translatorskiej, jak i mających do jego realizacji prowadzić środkach, wypływa z metaliterackich słów wstępu i komentarzy odautorskich, bezpośrednich zwrotów do czytelnika, krytyka, a nawet samego tłumaczonego autora.

 

 

Dorota Bylewska

Rada pańska Jakuba Górskiego – studium adaptacji.

 

Celem wystąpienia będzie przedstawienie wyników badań dotyczących Rady pańskiej Jakuba Górskiego – utworu stanowiącego przykład staropolskiej adaptacji ówczesnego dzieła obcojęzycznego. Warto zaznaczyć, że polski tekst powstał w wyniku  tłumaczenia pośredniego. Zastosowanie tej praktyki translatorskiej rozszerza obszar badawczy, przedmiotem analizy staje się zatem relacja trzech tekstów – Rady pańskiej Górskiego, włoskiego tłumaczenia El Concejo i Consejeros del Principe oraz hiszpańskojęzycznego oryginału El Concejo i Consejeros del Principe Fadrique Furio Ceriola.

Celem badań porównawczych było ustalenie stopnia oryginalności polskiej adaptacji, wkładu inwencyjnego oraz skonfrontowanie warsztatu Górskiego jako tłumacza, ze staropolską praktyką translatorską. Analiza tekstów dowiodła, że chęć zaadaptowania dzieła Ceriola do potrzeb rodzimego audytorium skłoniła polskiego autora do odejścia od wiernej translacji i stworzenia nowego utworu inspirowanego tezami hiszpańskiego pisarza. Wyniki badań przedstawiają szereg modyfikacji, jakie zostały wprowadzone do Rady pańskiej aby dostosować wzorzec męża stanu do potrzeb polskiego odbiorcy i realiów społeczno-politycznych XVI-wiecznej Rzeczpospolitej. Podstawę metodologiczną stanowiły uwagi zawarte w Palimpsestach Gérarda Genetta oraz renesansowa teoria imitacji. Warto również podkreślić prekursorski charakter przeprowadzonych badań nad Radą pańską – utworu, który dotychczas nie był przedmiotem szerszej refleksji historycznoliterackiej.

 

 

Wojciech Kordyzon

„Viertzig Dialogi” (1612) Nicolausa Volckmara jako przyczynek do rozważań o nauczaniu języka polskiego jako obcego na przełomie wieków szesnastego i siedemnastego.

 

Bezdyskusyjnym faktem jest, że filologiczne zainteresowania renesansu zaowocowały nie tylko rozbudowaniem możliwości wyrazu nowożytnej łaciny, lecz także pogłębioną refleksją nad niejako wyemancypowanymi językami narodowymi. W Rzeczpospolitej również pojawiają pierwsze próby opisu języka polskiego. Opisy te nieraz mają funkcję jawnie praktyczną: są przydatnym materiałem dydaktycznym. Wartą uwagi wobec tego kwestią, znajdującą się na marginesie rozważań o tłumaczeniu w kulturze dawnej, wydaje się pytanie o deklarowane cele i metody nauczania języka polskiego jako obcego. Ciekawym przykładem takiego opracowania są rozmówki niemiecko-polskie pióra lektora języka polskiego w gdańskim Gimnazjum Akademickim, Nicolausa Volckmara. Ówczesna „polonistyczna glottodydaktyka” w tym mieście nie dziwi, jest to bowiem przestrzeń wielokulturowa i wielojęzyczna. Mając ten dwujęzyczny tekst gdańskiego nauczyciela za punkt wyjścia, chciałbym zastanowić się nad charakterem nauczania języka polskiego w Gdańsku przełomu XVI i XVII wieku, a także spróbować odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu ten paraliteracki zbiór czterdziestu fabularyzowanych opowieści dialogiem, prowadzonych jednocześnie w dwóch językach, stanowić może materiał do refleksji o naturze staropolskiego tłumaczenia użytkowego i praktycznej orientacji w nauczaniu języka polskiego. Zasadne być może również zastanowienie się nad społeczną funkcją znajomości języka polskiego w tym środowisku oraz związanym z tym statusem języka i pobudkami do jego nauki.

 

 

mgr Anna Kołos

Sceptycyzm w przekładzie. Rola tłumaczenia w historii intelektualnej.

 

Celem proponowanego referatu jest przemyślenie roli i funkcjonowania przekładu staropolskiego w obrębie historii idei na podstawie sceptycyzmu jako tradycji intelektualnej. Po pierwsze, we wstępie należy podkreślić, jak ogromne znaczenia dla rozwoju sceptycyzmu nowożytnego miał przekład dzieł starożytnych w renesansie, w szczególności, Sekstusa Empiryka, który stał się zarzewiem nowego sposobu myślenia wpisanego w chrześcijański obraz świata. Po drugie, zgodnie z kanonicznymi ustaleniami Janusza Tazbira, trzeba przyznać, że Rzeczpospolita XVII wieku nie znała szkół filozoficznych, które stanowiłyby podłoże dla rozwoju myśli sceptycznej, która w okresie baroku została powiązana z perspektywy recepcji z libertynizmem francuskim. Przyczyną i jednocześnie rezultatem tego stanu rzeczy był brak przekładów najważniejszych dzieł nowożytnych z kręgu sceptycyzmu. Warto wskazać na reprezentatywne przykłady późniejszej recepcji, które ukazują sposób postrzegania tej tradycji intelektualnej w kulturze polskiej. Krasicki w Zbiorze potrzebniejszych wiadomości nazywa Pirrona, antycznego założyciela szkoły, „skazicielem rodzaju ludzkiego”, a Mickiewicz w prelekcjach paryskich stawiał Reja ponad Montaigne’m ze względu na „szczerość wiary”. W XVII wieku treści sceptyczne były jednak na różne sposoby przemycane w dziełach takich intelektualistów, jak choćby S.H. Lubomirski, który w Eklezyjastesie trafnie sformułował dylemat pisarza i tłumacza („Trudnej podobno podejmę się rzeczy:/Mieć równo Muzę i Prawdę na pieczy,/Ni jej przykopcić poetyckim dymem,/Aby się o to nie poróżnić z Rzymem”). Najlepszym świadectwem oporu intelektualnego wobec tradycji sceptycyzmu jest odnaleziony kilka lat temu pierwszy staropolski przekład Myśli Pascala, w którym tłumacz likwiduje sceptyczny potencjał dzieła na rzecz dogmatycznej prawowierności. Nieco ironicznie, za paratekstem Klemensa Bolesławiusza, można by powiedzieć, że Pascal zostaje „do uszu nabożnych przywrócony”.

 

 

Justyna Kowalik

„Sejmy niewieście” w literaturze dawnej. Staropolska recepcja Senatulusa Erazma z Rotterdamu.

 

W 1529 roku Erazm z Rotterdamu w kolejnym tomie ze zbioru Colloquia familiaria umieścił dialog pt. Senatulus sive Gynajkosynedrion, w którym bohaterkami uczynił pięć kobiet, debatujących na temat organizacji sejmu niewieściego. Idea kobiecych rządów nie była jego pomysłem – miał w niej świetnego poprzednika chociażby w osobie greckiego komediopisarza Arystofanesa, który w Sejmie kobiet i Lizystracie pozwolił płci pięknej wypowiedzieć się na zgromadzeniu. Dialog Rotterdamczyka cieszył się sporą popularnością na Zachodzie Europy, gdzie tłumaczono go na języki wernakularne oraz parafrazowano.  Przewrotny charakter utworu stanowił inspirację również dla polskich autorów. W literaturze staropolskiej istnieje szereg tekstów zatytułowanych „sejm” bądź „sjem”, które często przedstawiają konsylia kobiece w krzywym zwierciadle. Jakie (i czy w ogóle) związki można zaobserwować między nimi a „sejmikiem” kobiet niderlandzkiego humanisty?

Bezpośrednich odwołań do zbioru Colloquia familiaria jest w polskiej literaturze bardzo niewiele, nie ma jednak wątpliwości, że były one pilnie czytywane, nie tylko przez krakowskich żaków, uczących się wytwornej łaciny. Niektóre z tych zapożyczeń zostały już wskazane przez badaczy, innych możemy się tylko domyślać, zawsze z wielką ostrożnością, bowiem choć niejednokrotnie bohaterowie polskich dialogów prowadzą dyskusję „słowami Erazma”, daremnie szukać tam tak jego nazwiska, jak i dosłownych cytatów z poszczególnych dzieł. Dawne piśmiennictwo zna pastisze diariuszy sejmowych, notujących porządek wystąpień poselskich. W literaturze przedmiotu podkreśla się, że „sejmy niewieście” mogły powstać niezależnie od wzorów literackich, jako jeden z przejawów parlamentaryzmu staropolskiego. Popularna w Zachodniej Europie fikcja kobiecego parlamentu ze wspomnianych komedii Arystofanesa była w Rzeczypospolitej szlacheckiej najprawdopodobniej bardzo mało znana. Skoro więc niej Sejmem kobiet Arystofanesa, to może Senatulusem Erazma z Rotterdamu mogli zainspirować się polscy twórcy?

W swoim referacie chciałabym zająć się parafrazami dialogu Erazma w literaturze dawnej. Wzięłam pod uwagę utwory, w których tytule występuje słowo „sejm”; zaliczają się do nich: Senatulus to jest sjem niewieści Andrzeja Glabera z Kobylina (autor domniemany), Sjem niewieści Marcina i Joachima Bielskich, Sejm białogłowski, Sejm panieński. Wymienione teksty wykazują analogie z colloquium Rotterdamczyka na różnych poziomach: od nawiązań językowych po, jak się wydaje, tylko inspirację tytułem. Nie ulega jednak wątpliwości, że analogicznie jak w przypadku „potomstwa” Satyra Jana Kochanowskiego czy staropolskiego „potomstwa” Sowizdrzała, „sejmy niewieście” tworzą odrębną grupę, której cechy charakterystyczne, poprzez porównanie z Senatulusem Erazma spróbuję przedstawić.  

 

 

Natalia Kuc

Kochanki z Tours – les belles infidèles a problem inwencji tłumacza.

 

Trudno powiedzieć, czy Gilles Ménage porównując tłumaczenia odchodzące w znacznym stopniu od tekstu oryginalnego, a często nawet intencji autora, do swojej kochanki, kobiety pięknej, lecz niewiernej, mógł zdawać sobie sprawę z tego jak głęboko wybrana przez niego analogia wpisze się w kulturę i środowisko tłumaczeniowe. Ménage w dwóch słowach nadał bowiem wdzięczną nazwę zjawisku, które łączyło, ale i dzieliło myślicieli od wieków. Czym dokładnie była, a może nadal – jest, la belle infidèle, ta dziwna istota, rozkwitły w XVII wieku kwiat rozważań nad pozycją i powinnością tłumacza zapoczątkowanych już w starożytności? Jak wpisuje się ewolucję tej myśli na przestrzeni epok? Gdzie przebiega granica między tłumaczem a pisarzem? Co decyduje o „pięknie” tłumaczenia? O ile trudno łudzić się, że możliwym jest definitywne rozwiązanie i zakończenie wielowiekowej i wieloetapowej polemiki samej w sobie będącej często jedynie punktem wyjścia do rozważań o jeszcze szerszej perspektywie, czego przykładem może być chociażby słynny spór o tłumaczenie Homera pomiędzy Madame Dacier a poetą de la Mottem, wpisujący się w dyskusję na temat prymatu antyku w ówczesnej literaturze francuskiej, która zdominowała elity intelektualne i artystyczne przełomu XVII i XVIII wieku, pozostaje nam mieć nadzieję na dokumentację dotychczasowych osiągnięć i zabranie głosu w debacie – i w ten właśnie sposób określiłabym cele niniejszego referatu.

 

 

mgr Paulina Kwaśniewska-Urban

ReGoldoni- jak prze-tłumaczono komedie mistrza.

 

Co? W prelekcji przedstawię dawne i współczesne propozycje tłumaczenia sztuk autorstwa Carlo Goldoniego. Goldoni jest uważany za jednego z ojców współczesnej komedii włoskiej, jednak tylko niewielka część jego dorobku została przełożona na język polski. W dobie Oświecenia korzystano z jego tekstów tworząc polskie przedstawienia, zazwyczaj jednak, jego nazwisko było pomijane. Sztuki F.Bohomolca, T.Lipskiego, W.Pękalskiego czy W.Bogusławskiego czerpią z bogactwa pomysłów Wenecjanina, często osadzając scenki w zupełnie odległych autorowi polskich realiach. Również bardziej nam współcześni artyści, tacy jak L. Staff, chętnie „poprawiali” włoskiego literata i dodawali fragmenty tekstu, które nigdy nie wyszły spod pióra Goldoniego.    

Jak? Jako przykłady do zilustrowania zabiegów „spolszczania”, „reinterpretacji” i „deforestyzacji” komedii Goldoniego posłużą mi tłumaczenia:

1)      stworzona przez T. Lipskiego adaptacja sztuki Panna rozumna,

2)      przetłumaczona przez W. Pękalskiego komedia Antykwariusz,

3)      nieznana wersja tłumaczenia Oberżystki stworzona przez L. Staffa dla Teatru im. Słowackiego w Krakowie,  przerobiona do potrzeb komedii muzycznej przez G. Timofiejewa w zestawieniu z:

4)      tłumaczeniem tej samej sztuki opracowanym przez Zofię Jachimecką.

Po co? Jak zauważył Fritz Paepcke, już średniowieczne pojęcie imago podkreśla, że obraz uwidacznia istotne kontury czegoś, co można stale rozwijać. W prezentacji skupię się na proponowanych przez tłumaczy taktykach przekładu komedii uwydatniając zabiegi mające na celu prze-pisanie, rozumiane wielorako, Goldoniego. Przyjrzę się również różnicom w traktowaniu oryginału przez współczesnych autorowi i współczesnych nam tłumaczy. Zwrócę uwagę odbiorców także na powtarzalność pewnych tendencji związanych z tłumaczeniem sztuk.

 

 

Helena Markowska

Przekład, parafraza i dzieje motywu. „Ptasie” wiersze Jana Andrzeja Morsztyna.

 

Podsumowując swoją refleksję na temat dialogu z poezją europejską w translatologicznej praktyce Jana Andrzeja Morsztyna, Alina Nowicka-Jeżowa napisała: „Przedmiotem porównań intertekstualnych […] powinny być zespoły utworów «na toż», w nich bowiem odzwierciedla się zarówno jednorazowa emulacja [...], jak też aktywność autora wobec wykształconej historycznie konwencji”[1]. Idąc za tym wskazaniem, przedmiotem mojego referatu uczynię zespół przekładów i parafraz pióra poety połączonych wspólnym motywem ptaka – ulubieńca ukochanej (Do czyża, O Zosi, Do starego. Sonet, Słowik zbiegł). Analizując teksty i ich stosunek do oryginałów autorstwa Marina, Secundusa i Marcjalisa, chciałabym zwrócić uwagę na następujące zagadnienia translatologiczne: parafraza i przekład – sposób powstawania „parafraz kontaminacyjnych” Morsztyna (jak poeta w tłumaczeniu jednego utworu z określonej tradycji uruchamia, dobierając odpowiednie zwroty, utwory pozostałe?), sposób przekładu nazwy gatunkowej (kiedy i dlaczego passer(o) jest dla Morsztyna wróblem, a kiedy czyżem?), przełożyć znaczenie symboliczne (jak i dlaczego Morsztyn zmienia symbolikę zwierzęcą sonetu Marina w swoim utworze Do starego?).

 

 

Dorota Masłej

Innowacje czy stałe konstrukcje? Kwestia formuliczności w XV-wiecznych przekładach tekstów religijnych.

 

Zaproponowany temat wpisuje się w zakres badań stylistyki historycznej oraz coraz bardziej popularnych badań porównawczych. Celem referatu jest wskazanie i analiza jednego z aspektów pracy translatorskiej w średniowieczu. Na podstawie analizy 22 XV-wiecznych przekładów Modlitwy Pańskiej oraz 6 tłumaczeń psalmu 50 chciałabym pokazać, na ile można mówić o swoistej tendencji posługiwania się formułami w przekładach kanonicznych tekstów chrześcijaństwa. Zasadniczym problemem, którego dotyczy referat, jest postawione w tytule pytanie. Interesuje mnie analiza tego, w których miejscach tekstu tłumacze decydują się na swobodny dobór leksyki i konstrukcji gramatycznych, a w których pozostają wierni utartym formułom i z czego to wynika (oraz czemu służy). Czy formuliczność zaciera rys indywidualności tłumacza czy wprost przeciwnie? Na ile jest to znamienne dla tego wariantu stylowego polszczyzny? W moim referacie postaram się odpowiedzieć na te pytania.

 

 

Maria Pawełczak

Unum cole Deum… Najstarsze polskie przekłady dekalogu. Różnice językowe
i teologiczne. Studium porównawcze.

 

            Dekalog był fragmentem Biblii, który ze względu na intensywną działalność misyjną i katechetyczną w epoce staropolskiej, należał do tekstów najwcześniej tłumaczonych na język polski w tym okresie.

            Referat ma na celu wskazanie najistotniejszych i najbardziej interesujących różnic składniowych, leksykalnych, fleksyjnych, a co za tym idzie – także różnic teologicznych, jakie można zaobserwować w powstających od XII wieku polskich przekładach dekalogu. Autorka w sposób szczególny zwraca uwagę na tłumaczenia przykazań, przyjmujące formę wiersza mnemotechnicznego oraz na te, powstające od XV do XVI wieku jako wiersze religijno-dydaktyczne, cechujące się większą swobodą interpretacją i mniejszą dbałością o zgodność semantyczną z oryginałem. Prelegentka najwięcej uwagi poświęca utworom poetyckim, tworzonym „w oparciu” o dekalog, stanowiącym bardziej parafrazy tekstu oryginalnego aniżeli jego przekłady.

 

 

mgr Roberto Peressin

O staropolskim tłumaczeniu z łaciny na grekę: mowa Cycerona „W obronie poety Archiasza” jako exemplum siedemnastowiecznej  dydaktyki i świadectwo historyczno-kulturowe.

 

W trakcie swojego wystąpienia chciałbym zasygnalizować i pokrótce omówić wyjątkowe tłumaczenie, mogące stanowić przyczynek do dyskusji na temat postaci tłumacza jako medium pomiędzy dwoma światami, który wychodzi naprzeciw potrzebom danej epoki. Chodzi tu o przekład na klasyczną grekę słynnej mowy Marka Tulliusza Cycerona „W obronie poety Archiasza”, w której rzymski mówca, broniąc poety greckiego pochodzenia, wykonuje również żarliwą obronę pożytków płynących ze sztuki i kultury. Tekst, przetłumaczony przez Mikołaja Żórawskiego – profesora greki na Akademii Krakowskiej – i wydany w 1632r., można uznać za późny przejaw dawnej tradycji przekładowej, zapoczątkowanej tłumaczeniami humanistycznymi z greki na łacinę, które od XIV w. umożliwiły powrót literatury greckiej do Europy. Translacje z łaciny na grekę, do których należy i prezentowany tekst, choć mniej powszechne, są jednak dobrze poświadczone i stawiają sobie przeważnie cele dydaktyczne.

 

 

Anna Pifko

Za małą iskrą wielki płomień bucha. V pieśń Piekła Dantego w tłumaczeniu Juliana Korsaka.

 

Referat dotyczy początków recepcji Dantego w Polsce, w szczególności pierwszego pełnego tłumaczenia Boskiej komedii, które wyszło spod pióra Juliana Korsaka i zostało wydane w 1860 roku. Autorka referatu, chcąc zweryfikować zasadność dość obiegowej opinii, głoszącej iż jest to tłumaczenie niezbyt wierne i o wątpliwej wartości artystycznej, przeprowadza analizę porównawczą tłumaczenia Korsaka i oryginalnego tekstu jednego z najbardziej cenionych przez romantyków fragmentu dzieła Dantego - V pieśni Piekła. Zwraca uwagę na aspekt brzmieniowy, semantyczny, składniowy i stylistyczny, koncentrując się na tym, w jaki sposób zauważone różnice wpływają na wymowę dzieła i jego odbiór przez czytelnika. W pracy wskazane zostają podstawowe trudności, z którymi XIX-wieczny tłumacz musiał się zmierzyć, chcąc przybliżyć współczesnemu polskiemu czytelnikowi treść poematu, tak głęboko zakorzenionego we włoskiej kulturze średniowiecznej. Przeprowadzona analiza pozwala wskazać najczęstsze tendencje w tłumaczeniu Korsaka, jak amplifikacja, konkretyzacja, uproszczenie, przesunięcie akcentu, zubożenie warstwy stylistycznej. Jednakże szczegółowe porównanie obu tekstów dostarcza również dowodów na duży talent tłumacza i ostatecznie pozwala stwierdzić, że tłumaczenie wypełniło zadanie, które wyznaczył mu jego autor: stać się dobrym przykładem, iskrą, która da początek wielkiej fortunie Dantego na polskiej ziemi.

 

 

mgr Piotr Sadzik

Jan Andrzej Morsztyn Francisa Ponge’a. O strategiach translatorskich w Anthologie de la poésie polonaise.

 

Zrealizowana pod redakcją Konstantego Jeleńskiego i wydana w szacownym, paryskim wydawnictwie Seuil Anthologie de la poésie polonaise stanowi dzieło wyjątkowe. Imponujący jest nie tylko poczyniony wysiłek przekładowy, zbierający najważniejsze polskie utwory poetyckie, poczynając od religijnych pieśni z okresu średniowiecza, kończąc zaś na utworach najnowszych. Szczególnie intrygujące pozostaje przede wszystkim to, że do tłumaczenia wierszy udało się Jeleńskiemu przekonać najważniejszych francuskich poetów tamtego czasu (wśród nich, m.in. André du Boucheta czy Yvesa Bonnefoya). Wiązało się to jednak z koniecznością skonstruowania całego łańcucha tłumaczeń: jako że tłumacze (poza samym Jeleńskim i, m.in. Marianem Pankowskim) nie znali języka oryginałów, to sam redaktor zmuszony był najpierw dokonać przekładu filologicznego, z którego użytek zrobić miał dopiero tłumacz niejako właściwy. Finalna postać przekładu jest tu zatem przekładem przekładu: to Jeleński jest tutaj tłumaczem tekstów, lecz tłumaczem, który skazany zostaje na niewidzialność czy raczej obecność widmową. Z jednej strony, to od jego filologicznego tłumaczenia zależało, jaki kształt przybierze przekład ostateczny dokonany przez francuskiego poetę, z drugiej, jako autorzy tłumaczeń widnieją tu sami poeci. Chciałbym zastanowić się nad tym, na ile w tej sztafecie tłumaczeń dochodzi do zniekształcenia oryginału, a na ile zaproponowany przez Jeleńskiego tryb pracy przynosi rozstrzygnięcia nie tylko intrygujące, lecz także adekwatne wobec tekstów tłumaczonych. Swoją wypowiedź chciałbym skoncentrować na dokonanych przez Francisa Ponge’a „tłumaczeniach” wierszy Jana Andrzeja Morsztyna, które francuski poeta poddaje przekształceniu, deformując je ściśle podług zasad własnej praktyki pisarskiej, tj. czyniąc je krótkimi poematami prozą („proematami”), tak charakterystycznymi dla własnego pisania.

 

 

mgr Weronika Sygowska-Pietrzyk

Zmagania tłumacza tekstu specjalistycznego w praktyce – kwestia poprawnego zapisu toponimów w traktacie „Roma Instaurata” Flavia Bionda

 

„Roma Instaurata” to renesansowy traktat poświęcony starożytnościom miasta Rzymu. Łatwo więc zrozumieć, że najistotniejszą częścią przekładu jest poprawne oddanie nazw topograficznych, często odnoszących się do miejsc i budowli, o których nie mamy żadnych poza tym tekstem wzmianek (gdy chodzi o toponimy renesansowe) lub też należące do tradycji pośredniej (Biondo cytuje kilkudziesięciu autorów antycznych i średniowiecznych). Tymczasem w analizowanych przeze mnie manuskryptach, najczęstszym miejscem błędów, razur, koniektur są właśnie nazwy własne. Nie pomaga w rostrzygnięciu wniosków analiza istniejących starodruków – każdy właściwie wprowadza swoje odrębne lekcje. Dysponujemy również volgarizzamento, niestety jego autor miał zwyczaj skracania tekstu i omawiania trudniejszych miejsc po swojemu.

 

 

mgr Karolina Tarnogórska

Z oczu się miłość rodzi U.F. Radziwiłłowej jako adaptacja fragmentu powieści Madeleine de Scudéry Artamène ou le Grand Cyrus.

W moim referacie pragnę poruszyć problem, któremu dotychczas nie poświęcono należytej uwagi. Mianowicie, pragnę dokonać analizy translatologicznej sztuki U.F. Radziwiłłowej, dramatopisarce i poetce czasów saskich, Z oczu się miłość rodzi, która, wraz z dwoma innymi dramatami, jest według ustaleń B. Judkowiak, przekładem intersemiotycznym. Radziwiłłowa, wzorując się na popularnym w XVII wieku we Francji obszernym, dziesięciotomowym romansie M. de Scudéry Artamène, dokonała transpozycji księgi trzeciej z części II
le Grand Cyrus. Referat ma być próbą odpowiedzi na pytanie o naturę tegoż przekładu. W polu moich zainteresowań znajduje się nurt préciosité, który odcisnął swoje piętno na twórczości francuskiej powieściopisarki. Pragnę postawić pytania, mające pomóc w rozstrzygnięciu problemu, takie jak: Czy przekład księżnej nieświeskiej dotyczy tylko warstwy fabularnej tekstu? Czy autorce udało się dokonać „transferu kulturowego”; czy język miłosny précieux został zachowany w jej translacji? Jaki jest rozkład akcentów tematycznych w Z oczu się miłość rodzi? I wreszcie – czy utwór Radziwiłłowej to na pewno przekład, czy też może parafraza?

 

 

Hanna Żbikowska

O przekładaniu z dawnego na nasze. Wokół XIX-wiecznej parafrazy „Posłuchajcie, bracia moi mili…” autorstwa Felicjana Faleńskiego.

 

Felicjan Faleński – poeta, pisarz, krytyk, tłumacz i edytor – jedna z niezwykle istotnych, choć nieco zapomnianych postaci polskiej XIX-wieczności – w swojej twórczości i biografii wykazywał szczególne zainteresowanie problematyką ciągłości kulturowej, w tym tradycji literackiej, zwłaszcza dawnej. Studia krytyczne poświęcił m.in. Kochanowskiemu, Sępowi Szarzyńskiemu, w poezji powoływał się również na księdza Bakę. Wszechstronny tłumacz, przekładał swoich współczesnych oraz twórców epok minionych: Horacego, Dantego, Petrarcę, Ariosta, Szekspira, Hugo, Hoffmanna, Poego… Wydał dwa tomy Przekładów obcych poetów oraz Przekłady z Pisma Starego Zakonu.

W swoim wystąpieniu będę próbowała zinterpretować kulturowy sens działalności translatorskiej Felicjana Faleńskiego związanej z tekstami dawnymi w kontekście jego namysłu nad tradycją literacką. Za punkt wyjścia i wątek przewodni rozważań obrałam, trochę na przekór, parafrazę – Felicjanową wersję Lamentu świętokrzyskiego – „Posłuchajcie, bracia moi mili…”. Obecność tekstów dawnych i ich przekładów w twórczości Faleńskiego zamierzam bowiem odczytywać w myśl zasady, że, jak to ujmuje Urszula Kowalczuk: „W praktyce przekładowej Faleńskiego, tak jak w Słowniku Lindego, słowa „przekład” i „wykład” okazują się synonimiczne”.

Tym samym zagadnienie atmosfery wokół translacji tekstów dawnych (i w ogóle wokół ich obecności w kulturze literackiej) odniosę do wieku XIX jako istotnego ogniwa w historii naszego myślenia o przekładzie.

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej To find out more about the cookies we use and how to delete them, see our privacy policy.

I accept cookies from this site.

EU Cookie Directive Module Information